Nogi, aż do samej ziemi,
Dziób-marzenie, kibić osy,
To Esterka, moja Żona,
Z nią związałem swoje losy.
Niemal w całej okolicy,
Znany jest mój temperament,
Chyba każdy bocian przyzna,
Że to plus a nie mankament.
Ale piękna długoszyja,
Czasem jet rozkapryszona,
Muszę znosić jej chimery,
No cóż, w gnieździe rządzi ona.
Kiedy miewa gorsze chwile,
I odrzuca me zaloty,
Nie nalegam obcesowo,
Dobrze wiem, czym są kłopoty.
Słowa tu są niepotrzebne,
Gest wystarczy lub spojrzenie,
I już wiem, że przez czas jakiś,
Nie ma szans na bocianienie.
W czarną rozpacz nie popadam,
Znam Esterkę od lat wielu,
I zdążyłem się rozeznać,
Jak bez swarów dojść do celu.
Moc forteli mam w odwodzie,
Dobrze wiem, co robić trzeba,
Kto ciekawy, film jest w necie,
Wszystko utrwaliła Ewa.