Mama z Tatą, bez ogródek,
Dziś, gdy ciemno się zrobiło,
Krytykować mnie zaczęli,
Jakby w gnieździe mnie nie było.
Że za długo w domku siedzę,
Łąk nie lubię, nie żeruję,
No, nic na to nie poradzę,
Ja się tutaj dobrze czuję.
Niby mało loty ćwiczę,
Choć przed nami droga długa,
A jak chciałem lecieć dalej,
Tatuś mnie natychmiast zrugał.
Junior to źle, Junior tamto,
Długo tak utyskiwali,
I chociaż się domagałem,
To kolacji mi nie dali.
W końcu Tatuś zaczął Mamie,
Coś o tańcach szeptać skrycie,
I tańczyli. W środku nocy!
Dacie wiarę? Uwierzycie?
Dziwny taniec. Trzepotliwy.
Nie wiem, czy to tak się godzi?
Ktoś mi wreszcie wytłumaczy,
O co tu właściwie chodzi?